Montag, 28. September 2009

List do .....


Witaj, mam nadzieje ze przeczytasz te slowa, bo proba powstrzymania sie od napisania tego, do czego doszlam przez ostatnie dni, to jakbym probowala powstrzymac przez ten czas oddawanie moczu, dlatego siadam i pisze, bo jestem zmeczona, cholernie zmeczona ...
Kiedys ci powiedzialam, ze ludzie spotykaja sie w zyciu na jakis czas, aby wspolnie cos przejsc, uzdrowic, uporzadkowac... Tego dnia, kiedy pierwszy raz do mnie kliknoles na gg, cos we mnie drgnelo, a kiedy zobaczylam twoje zdjecie, wiedzialam ... bylam pewna, jednak nie chcialam sie do tego przyznac ... Te slowa " jakbym cie znala juz dlugo", mialy podstawe ... bo my sie znamy juz dlugo. Znamy sie z jakiegos przeszlego zycia!
Teraz tez rozumiem moja nagla decyzje wyjazdu do ciebie. To nie byl atak rozpaczy z powodu braku seksu. To byla tylko bardzo konkretna wymowka.
Bardzo sie bronilam przed tym, nie chcialam tego rozpoznac, balam sie tego... Tylko, nie wiem, co gorsze w tej sytuacji, to powolne poddawanie sie, czy stanac twarza w twarz z tym, co do mnie przyszlo. W kazdym badz razie, mialam chyba odpowiednia determinacje i bylam odpowiednio zmeczona, aby to dopuscic do siebie, a juz wogule po twojej ostatniej wizycie u mnie ... Reinkarnacja, nie musze ci tlumaczyc, bo wiesz, na czym polega (wracamy ciagle na ziemie zalatwic zalegle sprawy, i albo sie uda albo nie) Twoja i moja swiadomosc jest bardziej rozwinieta niz przecietnych ludzi i dlatego mysle, ze bylismy gotowi na to spotkanie w tym zyciu... Pytanie brzmi, po co ? Co mielismy do zrownowazenia ?
Oj, dlugo mnie to meczylo, a raczej, meczyly mnie proby ucieczki od tego ! Ok, zeby cie dlugo nie nudzic, przejde do sedna sprawy...
Najpierw, zostala mi pokazana twoja wielka rana w sercu,gdybym juz wtedy zaskoczyla, ze to moze byc jeszcze z jakies przeszlego zycia, moze i szybciej bym do tego doszla, ale stalo sie tak, a nie inaczej, z pewnych powodow.
Ta rane zadalam prawdopodobnie ja czy tobie osobiscie czy innym mezczyznom, to chyba nie gra roli.
Nie mam odwagi i nie bede dochodzila w jaki sposob, wystarczy, ze wiem, ze to ja. No coz, musialam, byc kiedys niezla cholera (cos z tego zostalo chyba do dzis ) I tu wchodzisz ty na scene zycia z bardzo trudnym zadaniem, a tylko najlepsi dostaja najtrudniejsze zadania ! Otoz, prawo karmy mowi, to co dajesz innym, to predzej czy pozniej do ciebie wroci, nie ma znaczenia, w ktorym zyciu, wraca wtedy gdy jestesmy na to gotowi, gotowi na przejecie odpowiedzialnosci za swoje czyny. A wiec, twoim zadaniem bylo, prawdopodobnie dac mi odczuc, ten bol, ktory ja potrafilam zadawac innym. Zobaczyc te rany, jakie zadawalam i jak one bola ...
Poruczniku - zadanie wykonane na 5 z plusem . Zobaczylam, odczulam, a raczej czuje jeszcze ... Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe jaki wielki kawal roboty zrobiles, moze to ci sie tez wydac wszystko smieszne i powiesz, ze to brednie ... ale, gdzies w glebi serca, poczujesz ulge , moze ci sie tez niektore sprawy rozjasnia i bardzo bym ci zyczyla, aby swiadomosc tego, ze sie dokonalo pozwolilo ci uleczyc tak stara i bolaca rane.

Teraz wiesz za co ci jestem wdzieczna. Jestem fizycznie i psychicznie na ten moment wykonczona, ale jestem ci z glebi serca wdzieczna za to, ze wzioles na siebie takie trudne zadanie. No, wiem, masz niesamowita moc, a tylko taki ktos mogl sobie poradzic. Normalnie, zalatwiam takie sprawy mentalnie, nie mowie, nie pisze nigdy do nikogo i jeszcze nie rozumiem tego, dlaczego teraz jest inaczej ... Wiem, ze odpowiedz przyjdzie predzej czy pozniej. Wybacz mi ! Bardzo cie prosze, jesli mi wybaczysz, to latwiej ja sobie bede mogla wybaczyc. To jest dla mnie cholernie trudne doswiadczenie. Teraz, rzeczywiscie mozesz pokazac swoja wielkodusznosc i mi pomoc ! A tym samym pomoc tez sobie samemu ...

Z cala miloscia mojego serca i ogromnym szacunkiem dla Ciebie !

Hania - sansai Hanuta

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen