Witaj, mam nadzieje ze przeczytasz te slowa, bo proba powstrzymania sie od napisania tego, do czego doszlam przez ostatnie dni, to jakbym probowala powstrzymac przez ten czas oddawanie moczu, dlatego siadam i pisze, bo jestem zmeczona, cholernie zmeczona ...
Kiedys ci powiedzialam, ze ludzie spotykaja sie w zyciu na jakis czas, aby wspolnie cos przejsc, uzdrowic, uporzadkowac... Tego dnia, kiedy pierwszy raz do mnie kliknoles na gg, cos we mnie drgnelo, a kiedy zobaczylam twoje zdjecie, wiedzialam ... bylam pewna, jednak nie chcialam sie do tego przyznac ... Te slowa " jakbym cie znala juz dlugo", mialy podstawe ... bo my sie znamy juz dlugo. Znamy sie z jakiegos przeszlego zycia!
Teraz tez rozumiem moja nagla decyzje wyjazdu do ciebie. To nie byl atak rozpaczy z powodu braku seksu. To byla tylko bardzo konkretna wymowka.
Bardzo sie bronilam przed tym, nie chcialam tego rozpoznac, balam sie tego... Tylko, nie wiem, co gorsze w tej sytuacji, to powolne poddawanie sie, czy stanac twarza w twarz z tym, co do mnie przyszlo. W kazdym badz razie, mialam chyba odpowiednia determinacje i bylam odpowiednio zmeczona, aby to dopuscic do siebie, a juz wogule po twojej ostatniej wizycie u mnie ... Reinkarnacja, nie musze ci tlumaczyc, bo wiesz, na czym polega (wracamy ciagle na ziemie zalatwic zalegle sprawy, i albo sie uda albo nie) Twoja i moja swiadomosc jest bardziej rozwinieta niz przecietnych ludzi i dlatego mysle, ze bylismy gotowi na to spotkanie w tym zyciu... Pytanie brzmi, po co ? Co mielismy do zrownowazenia ?
Oj, dlugo mnie to meczylo, a raczej, meczyly mnie proby ucieczki od tego ! Ok, zeby cie dlugo nie nudzic, przejde do sedna sprawy...
Najpierw, zostala mi pokazana twoja wielka rana w sercu,gdybym juz wtedy zaskoczyla, ze to moze byc jeszcze z jakies przeszlego zycia, moze i szybciej bym do tego doszla, ale stalo sie tak, a nie inaczej, z pewnych powodow.
Ta rane zadalam prawdopodobnie ja czy tobie osobiscie czy innym mezczyznom, to chyba nie gra roli.
Nie mam odwagi i nie bede dochodzila w jaki sposob, wystarczy, ze wiem, ze to ja. No coz, musialam, byc kiedys niezla cholera (cos z tego zostalo chyba do dzis ) I tu wchodzisz ty na scene zycia z bardzo trudnym zadaniem, a tylko najlepsi dostaja najtrudniejsze zadania ! Otoz, prawo karmy mowi, to co dajesz innym, to predzej czy pozniej do ciebie wroci, nie ma znaczenia, w ktorym zyciu, wraca wtedy gdy jestesmy na to gotowi, gotowi na przejecie odpowiedzialnosci za swoje czyny. A wiec, twoim zadaniem bylo, prawdopodobnie dac mi odczuc, ten bol, ktory ja potrafilam zadawac innym. Zobaczyc te rany, jakie zadawalam i jak one bola ...
Poruczniku - zadanie wykonane na 5 z plusem . Zobaczylam, odczulam, a raczej czuje jeszcze ... Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe jaki wielki kawal roboty zrobiles, moze to ci sie tez wydac wszystko smieszne i powiesz, ze to brednie ... ale, gdzies w glebi serca, poczujesz ulge , moze ci sie tez niektore sprawy rozjasnia i bardzo bym ci zyczyla, aby swiadomosc tego, ze sie dokonalo pozwolilo ci uleczyc tak stara i bolaca rane.
Teraz wiesz za co ci jestem wdzieczna. Jestem fizycznie i psychicznie na ten moment wykonczona, ale jestem ci z glebi serca wdzieczna za to, ze wzioles na siebie takie trudne zadanie. No, wiem, masz niesamowita moc, a tylko taki ktos mogl sobie poradzic. Normalnie, zalatwiam takie sprawy mentalnie, nie mowie, nie pisze nigdy do nikogo i jeszcze nie rozumiem tego, dlaczego teraz jest inaczej ... Wiem, ze odpowiedz przyjdzie predzej czy pozniej. Wybacz mi ! Bardzo cie prosze, jesli mi wybaczysz, to latwiej ja sobie bede mogla wybaczyc. To jest dla mnie cholernie trudne doswiadczenie. Teraz, rzeczywiscie mozesz pokazac swoja wielkodusznosc i mi pomoc ! A tym samym pomoc tez sobie samemu ...
Z cala miloscia mojego serca i ogromnym szacunkiem dla Ciebie !
Hania - sansai Hanuta
Kiedys ci powiedzialam, ze ludzie spotykaja sie w zyciu na jakis czas, aby wspolnie cos przejsc, uzdrowic, uporzadkowac... Tego dnia, kiedy pierwszy raz do mnie kliknoles na gg, cos we mnie drgnelo, a kiedy zobaczylam twoje zdjecie, wiedzialam ... bylam pewna, jednak nie chcialam sie do tego przyznac ... Te slowa " jakbym cie znala juz dlugo", mialy podstawe ... bo my sie znamy juz dlugo. Znamy sie z jakiegos przeszlego zycia!
Teraz tez rozumiem moja nagla decyzje wyjazdu do ciebie. To nie byl atak rozpaczy z powodu braku seksu. To byla tylko bardzo konkretna wymowka.
Bardzo sie bronilam przed tym, nie chcialam tego rozpoznac, balam sie tego... Tylko, nie wiem, co gorsze w tej sytuacji, to powolne poddawanie sie, czy stanac twarza w twarz z tym, co do mnie przyszlo. W kazdym badz razie, mialam chyba odpowiednia determinacje i bylam odpowiednio zmeczona, aby to dopuscic do siebie, a juz wogule po twojej ostatniej wizycie u mnie ... Reinkarnacja, nie musze ci tlumaczyc, bo wiesz, na czym polega (wracamy ciagle na ziemie zalatwic zalegle sprawy, i albo sie uda albo nie) Twoja i moja swiadomosc jest bardziej rozwinieta niz przecietnych ludzi i dlatego mysle, ze bylismy gotowi na to spotkanie w tym zyciu... Pytanie brzmi, po co ? Co mielismy do zrownowazenia ?
Oj, dlugo mnie to meczylo, a raczej, meczyly mnie proby ucieczki od tego ! Ok, zeby cie dlugo nie nudzic, przejde do sedna sprawy...
Najpierw, zostala mi pokazana twoja wielka rana w sercu,gdybym juz wtedy zaskoczyla, ze to moze byc jeszcze z jakies przeszlego zycia, moze i szybciej bym do tego doszla, ale stalo sie tak, a nie inaczej, z pewnych powodow.
Ta rane zadalam prawdopodobnie ja czy tobie osobiscie czy innym mezczyznom, to chyba nie gra roli.
Nie mam odwagi i nie bede dochodzila w jaki sposob, wystarczy, ze wiem, ze to ja. No coz, musialam, byc kiedys niezla cholera (cos z tego zostalo chyba do dzis ) I tu wchodzisz ty na scene zycia z bardzo trudnym zadaniem, a tylko najlepsi dostaja najtrudniejsze zadania ! Otoz, prawo karmy mowi, to co dajesz innym, to predzej czy pozniej do ciebie wroci, nie ma znaczenia, w ktorym zyciu, wraca wtedy gdy jestesmy na to gotowi, gotowi na przejecie odpowiedzialnosci za swoje czyny. A wiec, twoim zadaniem bylo, prawdopodobnie dac mi odczuc, ten bol, ktory ja potrafilam zadawac innym. Zobaczyc te rany, jakie zadawalam i jak one bola ...
Poruczniku - zadanie wykonane na 5 z plusem . Zobaczylam, odczulam, a raczej czuje jeszcze ... Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe jaki wielki kawal roboty zrobiles, moze to ci sie tez wydac wszystko smieszne i powiesz, ze to brednie ... ale, gdzies w glebi serca, poczujesz ulge , moze ci sie tez niektore sprawy rozjasnia i bardzo bym ci zyczyla, aby swiadomosc tego, ze sie dokonalo pozwolilo ci uleczyc tak stara i bolaca rane.
Teraz wiesz za co ci jestem wdzieczna. Jestem fizycznie i psychicznie na ten moment wykonczona, ale jestem ci z glebi serca wdzieczna za to, ze wzioles na siebie takie trudne zadanie. No, wiem, masz niesamowita moc, a tylko taki ktos mogl sobie poradzic. Normalnie, zalatwiam takie sprawy mentalnie, nie mowie, nie pisze nigdy do nikogo i jeszcze nie rozumiem tego, dlaczego teraz jest inaczej ... Wiem, ze odpowiedz przyjdzie predzej czy pozniej. Wybacz mi ! Bardzo cie prosze, jesli mi wybaczysz, to latwiej ja sobie bede mogla wybaczyc. To jest dla mnie cholernie trudne doswiadczenie. Teraz, rzeczywiscie mozesz pokazac swoja wielkodusznosc i mi pomoc ! A tym samym pomoc tez sobie samemu ...
Z cala miloscia mojego serca i ogromnym szacunkiem dla Ciebie !
Hania - sansai Hanuta
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen