Freitag, 29. Januar 2010

Mniejsze i wieksze klamstewka...


Kto mowi ze nigdy nie sklamal, ten klamie ...

Do napisania tego artykulu zabieralam sie juz na poczatku stycznia, jeszcze przed seminarium z Aspektologii, z ktorego wrocilam tydzien temu. Jednak czegos mi ciagle brakowalo... Chyba ostatniej kropki nad „i”?

Ta kropke dodal mi jeden z klamcow , wczoraj wieczorem wystawiajac mnie do wiatru i dziekuje mu za to z calego serca. Jest on dobry w tym co robi. Daje mi w kazdym badz razie niesamowite lekcje. Nie wiem czy prawdy czy klamstwa?A moze to sa moje sprawdziany, jak daleko przestalam siebie oklamywac?
Na ile jestem juz ze soba zintegrowana w prawdzie?

Tak, cos w tym jest, tym bardziej, ze o klamstwie chcialam juz pisac dawno, a jakos mi sie nie ukladalo. No, w kazdym badz razie wczoraj musialam dostac niezlego kopa, skoro wywalilo mnie dzis nad ranem z cieplego lozeczka.

Obudzilam sie o 4.30, a w mojej glowie az huczalo od slowa „klamstwo” ... Troche z nim pochodzilam po mieszkaniu, odwiedzilam toalete, zajrzalam do kuchni i wlasciwie chcialam isc dalej spac.
Nie dalo rady, w mojej glowie dalej huczalo: dlaczego klamiemy? I dlaczego tak lubimy wierzyc w klamstwa?

A wiec nie bylo rady, wstalam zapalilam papierosa, otworzylam sobie piwko(zostalo jakies po odwiedzinach mojego syna), co u mnie jest jakas anomalia, bo nie lubie piwa, zapalilam swieczke, odpalilam kompa i w pierwszym odruchu chcialam poszukac definicji klamstwa, zeby ja tu przytoczycz.
Jednak czy potrzebujemy naukowego wyjasnienia co to klamstwo? Nie wierze!

Zreszta czy naukowcom mozna tak do konca wierzyc, przeciez oni tez tak czesto klamia, ze zdam sie w tym wypadku na swoje wlasne doswiadczenie klamstwa. Naukowcy potrafia z kazdego klamstwa zrobic prawde i jeszcze poprzec to tytulem naukowym np. dr.

Oj, a mam doswiadczenie...
Wiem, tak jak i wszyscy co to jest klamstwo, przeciez siedzimy i zyjemy zaglebieni w nim po uszy! a moze nawet po czubki glowy?

Jest to tak potezne, ze ci co mowia prawde nie sa slyszani, w moim wyobrazeniu widze ich jako male piszczace myszki, sama sie tak czuje kiedy mowie prawde. Bo kiedy mowimy prawde, to mowimy ja po cichu z niepewnoscia w glosie, patrzac jak zareaguja inni albo z ktorej strony poleci cios lub nisko wibracyjne slowo, a kiedy klamiemy robimy to glosem zdecydowanym i z pelnym przekonaniem.

Wystarczy posluchac politykow, jacy sa przekonywujacy w swoim klamstwie, a my ... wierzymy.
My chcemy wierzyc, my chcemy w naszej naiwnosci im wierzyc, choc wiemy dokladnie w naszych sercach, ze to wszystko klamstwo.

Tylko kto dzis sie kieruje sercem? Kto slucha tego co mowi serce?

To sa jednostki, szare myszki, ktore musza uwazac na kazde slowo, aby nie zostac zmiazdzone przez ogrom klamstwa otaczajacego nas i wspieranego jeszcze przez nas i to z wielkim sukcesem, jak pokazuje otaczajacy nas zaklamany swiat.

Ktos madry powiedzial (chyba Einstein, ale nie jestem pewna, juz ktos mnie poprawi ), ze klamstwo powtorzone 1000x staje sie prawda! Poslugiwal sie tym powiedzeniem Gebbels i to z ogromnym skutkiem, jak wszyscy wiemy.

Czasami nie potrzeba czegos powtarzac 1000x, a wystarczy raz, aby wiekszosc uwierzyla.
Dlaczego tak jest? Dlaczego my sami nadajemu klamstwu taka Moc?
Co nas do tego sklania? Czy naprawde mamy taki wielki strach przed prawda?

Tyle sie mowi i pisze o prawdzie! Jakiej prawdzie ? Czyjej prawdzie?

Przeciez my nie chcemy prawdy !!!

My kochamy klamstwo, juz dzieci uczymy klamac. Sama jako dziecko klamalam ile wlezie, bo w klamstwo mi wierzono - w prawde - niestety nie.
Prawda byla, nieprawdopodobna, nie do uwierzenia, wiec po ktoryms razie wysluchawszy:
- Dziecko, powiedz prawde !!! Sklamalam i wszyscy byli zadowoleni.

- Dziecko, bylas w kosciele?
Choc przed msza awantura na 100 fajerek, ze nie bede tam chodzic, do tego ponuractwa i wrzeszczacego z ambony o ogniach piekielnych ksiedza, przypominajacego Smoka ziejacego ogniem nienawisci.

Dzis przepraszam wszystkie Smoki, za to porownanie z mlodosci. Nie chcialam obrazac, tych tak wspanialych i poteznych Istot. Bo bardziej by pasowal do niego sam obraz tego diabla, o ktorym z taka miloscia wrzeszczal ksiadz.

Po takich mszach mialam problemy z zasnieciem, bo z kazdego kata wylazily potwory, a spod lozka potezne czarne lapy, ktore chcialy mnie porwac.
Eh, ile nocy spedzilam z glowa pod pierzyna, pocac i trzesac sie ze strachu.Jednak, nikt mi w to nie wierzyl. Zostalam wysmiana.
A ja jeszcze jako dorosla kobieta, bo do niedawna balam sie calkowitej ciemnosci.

Dlatego, bardzo grzecznie zaczelam chodzic do "obok" kosciola, czyli na spacer nad wode, podziwiac latajace mewy, sluchac szumu fal i szeptu wiatru. Tam bylo milo i przyjemnie. A w domu mialam spokoj, a i zdrowie na godzinnym spacerku tylko zyskiwalo.
Ze klamalam, hmm a kogo to obchodzilo ?

Doszlam, wiec do wniosku, jak i wielu z was, ze z klamstem lepiej isc przez zycie za reke. Jednak bylo to bardzo meczace dla mnie, wiec, zeby uciec od swiata klamstwa, ktorym bylam otoczona, a jednoczesnie dla tak zwanego „swietego spokoju” ucieklam w swiat ksiazek.

Tam bylo bezpiecznie, nie trzeba bylo klamac i martwic sie, ze klamstwo wyjdzie na jaw, albo ciagle sie pilnowac, aby powtarzac to samo klamstwo.

Oj, to bylo dla mnie najtrudniejsze, bo jak sie klamie, trzeba dobrze pamietac co sie klamalo.
A ja, sierota, zawsze sie wypaplalam, predzej czy pozniej. W koncu sie obrywalo za klamstwo, choc w prawde i tak nie wierzyli.
To takie moje doswiadczenia z dziecinstwa i mlodosci.

Ksiazki dawaly mi to, czego nie dawala rodzina, a na pewno juz nie szkola, zaklamana po uszy.
Tam to dopiero sie odbywaly cyrki. Wypaczenie totalne, chory system nauczania, ktory zatrudnia chorych nauczycieli. To moje zdanie i mam do tego prawo, to tak na wszelki wypadek, jakby ktos mnie chcial walnac po lbie.


Wiem, ze sa wyjatki, ze sa nauczyciele z prawdziwego zdarzenia, tylko, ze nie maja sily przebicia sie przez morze klamstwa i rywalizacji.

Z lekcji religi nagminnie uciekalam, szukajac swojego Boga. Boga, ktory by mnie kochal, zamiast straszyl!

Na pewno sa tez ksieza z prawdziwym powolaniem, choc ja nie dostapilam jeszcze zaszczytu poznania takiego. Widocznie tak ma byc, zostane wiec, wierna sobie samej owieczka, rozwijajaca milosc w swoim sercu i bardzo to dobrze, przynajmniej mi z tym jest dobrze.

Na pewno sa tez i tacy politycy, jednak szybko pozerani przez starych doswiadczonych pozeraczy.

Co mnie w zyciu uratowalo, zeby nie utonac w klamstwie do konca to wlasnie ksiazki, ktore kocham czytac.

Moja pierwsza ksiazke otrzymalam jak mialam 7 lat i chorowalam na zoltaczke mechaniczna. „Opowiesci z zaczarowanego lasu” Nathaniel Hawthorne - Mity greckie, do dzis mam wielka sympatie do mitologii greckiej. Sa to opowiadnia takie jak, „ Glowa meduzy” „Minotaur” „Zeby smoka” czy „ Zlote runo”. Najbardziej lubialam mit o krolu Midasie. Do dzis sie smieje, jak chciwosc potrafi ludzi zaslepic.

Jestem wdzieczna mojej mamie, choc nieswiadomie, to otworzyla mi inny swiat. Swiat, w ktorym sie zamknelam na dlugie lata. Swiat ksiazek. Czytalam wszystko i wszedzie, przy jedzeniu, w toalecie, nocami w lozku. Nocki odsypialam na lekcjach, ktore i tak byly bezwartosciowe, bo niczego madrego nie uczyly. Jak mi mama wykrecala korki od pradu, a latarki zostaly pochowane, to czytalam przy swiecach, nawet pod koldra. No, to sie mama wytraszyla, ze moge spalic caly domek i dala mi spokoj.

Jednak zostala mi naklejona nalepka "ta inna", przez co najpierw dlugo cierpialam, potem bylam wrecz zadowolona, bo "tej innej" mozna bylo mowic rozne dziwne i robic dziwne rzeczy. Nikt sie juz specjalnie nie dziwil. To jak z wariatami, o ktorych sie mowi, ze sa normalni inaczej. Taaak to bylo fajne.

W ksiazkach szukalam odpowiedzi na otaczajacy mnie swiat. Swiat klamstwa i oszustwa. Do dzis zreszta szukam i szukam. Oduczylam sie klamstwa, choc prawda boli, to ma ona wielka wartosc, przynajmniej dla mnie!

Oj ma, kiedys powiedzialam mojemu ex-mezowi, ze najgorsza prawda jest lepsza niz najslodsze klamstwo. Jak mi wtedy pojechal z cala prawda to myslalm, ze dostane zawalu. Piersza mysla bylo, ze wolalam jak klamal, bo nie mialam pojecia co zrobic z ta cala prawda. Co robic z klamstem wiedzialam, jednak co zrobic z prawda i to taka ... prawdziwa prawda!!!

Uratowala mnie przy owczesnym braku wiedzy moja kochana intuicja, doszlam do wniosku, ze on chce mi powiedziec "czas sie rozstac".

Jestem mu wdzieczna za tyle odwagi, aby sie do tylu rzeczy przyznac, po to, aby mi powiedziec " Dziewczyno, co ja jeszcze mam zrobic, zebys zrozumiala, ze masz odejsc odemnie, czym jeszcze cie zranic". Bo przeciez ja uparcie chcialam bronic swietej instytucji rodziny i o malo sama bym nie stracila zycia, a i moj partner tez. Dzis ma swoja nowa rodzine i nowe zycie i ciesze sie z tego.
My mielismy po prostu tylko kawalek zycia isc razem.

No, taka to jest prawda...Tylko kto nam ja mowi... nikt, a naszych serc nie sluchamy, a wtedy nasze umysly robia z nas wariatow do kwadratu hehe

Trzeba do prawdy dochodzic dlugo i cierpliwie, klamstwo jest w nas tak zakorzenione, ze nawet nie wiemy, ze sie sami perfekcyjnie oklamujemy i to jest ciekawe zjawisko. A potrafimy sobie wmowic najpiekniejsze klamstwa. Wiem cos o tym!

Ciezko mieli moi synowie, poniewaz mialam doswiadczenie w klamstwie, trudno im bylo mnie oklamac. Po za tym, chcialam aby nauczyli sie mowic prawde i staralam sie wierzyc w prawde, ktora mowili. Dzis po latach, widze, ze poszlo naszej trojce calkiem dobrze. Mowimy sobie prawde, nawet jak boli. Bo bol przechodzi, zreszta bol to tez tylko gra umyslu...
A prawda to po porostu prawda, ani zla ani dobra.

Jak zaczelam odkrywac prawde o sobie, przy pomocy wspanialej i madrej osoby, ktora nie miala litosci mi pokazac, co jest klamstwem, a co moze byc prawda o mnie samej, zaczelo sie lykanie zab, a czasem to i solidnych ropuch.

Mowie wam, nie byly to latwe do lykniecia zaby, oj nie !! Naga prawda!! Dzis sie z tego smieje, choc ogrom i potega klamstwa jeszcze bardziej mnie przeraza i jeszcze bardziej jest zauwazalna.

Szukamy prawdy na zewnatrz, zamiast zaczac od siebie samych.
Zreszta tak jest tez z wiekszoscia rzeczy i spraw w naszym zyciu. Zaczynamy od innych zamiast od siebie samych i juz kolejne klamstewko sie rodzi. Bo to przeciez ten inny ma sie zmienic, ja nie musze...


Niech sie zmienia swiat, ja nie musze...

I tak, kochani, w ten sposob wszystko zostaje po staremu! Klamstwo dalej rzadzi swiatem i nami samymi. Bo nie zmieniajac siebie, nie jestesmy w stanie nic zmienic, nic i nikogo.

Kazdy ma swoja prawde? Nie, na dzisiejszy dzien chyba niewielu - na dzis powiedzialabym - kazdy ma swoje klamstewko.

Siedze, mysle i sie zastanawiam, czy ja juz widze prawde o czlowieku, ktory mnie wystawil? Czy jeszcze chce byc oklamywana i nie widziec co mi pokazuje, a jest to wlasnie klamstwo, oszustwo i brak szacunku do siebie i innych.

Sama ciekawa jestem jak to sie rozwinie, bo ponowna nauka prawdy jest dlugim procesem, w swiecie, gdzie klamstwo jest naszym chlebem powszednim.

Dostalam i dalam sama w zyciu tyle lekcji klamstwa, ze rzygac mi sie chce ta zabawa. Mysle, ze najadlam sie po uszy.

Z mojego swiata do Waszego z cala Miloscia Serca.

Hanna (Hanuta)

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen